Tel Aviv znaczy „Wzgórze Wiosny”. Jest to nazwa nawiązująca do tego, że miasto miało być połączeniem czegoś starego z nowym. Stare, czyli tel – archeologiczne wzgórze, które powstaje w ten sposób, że na ruinach jednego miasta buduje się następne. Gdybyśmy rozkroili takie wzgórze to mielibyśmy „torcik” gdzie najniższa warstwa byłaby najstarszą. Aviv to wiosna czyli coś nowego, budzącego się do życia.
I teraz cofnijmy się do XIX w. kiedy to Żydzi zaczęli powracać do Palestyny. Kiedy wysiadali ze statków to albo w porcie w Hajfie albo w Jafie. Nie było wtedy dużych miast tylko kilka małych za murami jak Jafa właśnie oraz trochę osad. Pierwszą osadę poza murami Jafy wybudowali polscy Żydzi na początku XX w i nazwali ją „Neve Tzedek”, czyli „Dom Sprawiedliwości”. Uważa się, że właśnie wtedy powstał Tel Aviv. Jego najstarsze dzielnice położone są na południu w okolicach Jafy a najnowsze ciągną się na północ.
Tam oczywiście są najnowocześniejsze i najdroższe osiedla. W 1950r. oba miasta Jafa i Tel Aviv połączyły się tworząc nowe miasto Tel Aviv-Jafo. Jafa natomiast znaczy „piękna” i do dziś taka pozostała. Pozostała też arabska.
Zwiedzanie Tel Avivu powinniśmy zacząć właśnie od tego miejsca, czyli Starej Jafy. Pochodzić po uliczkach arabskiego Shuk HaPiszpiszim, czyli „Pchliego Targu”, bo po hebrajsku pchła to „pisz pisz”. Możemy tam spróbować humusu, falafela, szawarmy oraz wypalić fajkę wodną, ale znajdziemy też i nowoczesne restauracje, pizzerie a nawet McDonalds.
W Jafo warto wejść na Wzgórze Abrahama, skąd rozpościera się wspaniały widok na Tel Aviv a zwłaszcza na Morze Śródziemne i promenadę nadmorską. Widać też z niego czerwone dachówki Neve Tzedek.
W Jafo jest też katolicki kościół św. Piotra, który został tam wybudowany, gdyż to właśnie w Jafie znajdował się dom Szymona Garbarza u którego będąc w gościnie św. Piotr miał widzenie, że należy jeść wszystko co stworzył Bóg a nie tylko to co Żydzi uznają za koszerne. W kościele tym w każdą niedzielę o 18.00 odprawiane są msze po polsku. Stąd już niedaleko nad morze.
Pierwsza plaża jest przy Jafie ale żeby skorzystać ze strzeżonej plaży oraz przebieralni trzeba przejść pół kilometra na północ. W pierwszej linii przy promenadzie znajdują się hotele 4* i 5*, w drugiej 3* oraz apartamenty.
Wchodząc na wschód od morza dojdziemy do Neve Tzedek oraz dzielnicy Żydów Jemeńskich, gdzie można zjeść domowej roboty tradycyjne dania tej społeczności. Jest tam dużo małych, przydomowych knajpek. Kawałek dalej na północ znajduje się Shuk HaCarmel. Ogromny bazar czynny codziennie, gdzie można kupić świeże owoce i warzywa a także inne artykuły spożywcze i przemysłowe a nawet pamiątki. Tutaj też można skosztować dań z różnych regionów diaspory.
Idąc dalej na północ po kilku kilometrach dojdziemy do starego portu Tel Avivu. Charakteryzuje go ogromna wieża elektrowni a także małe lotnisko, gdzie można podejść pod samą płytę i poczuć się prawie jak na Saint Martin, kiedy samoloty lądują nam nad głową.
Teren starego portu jest dziś jedną wielką imprezownią na świeżym powietrzu. Pełno tu restauracji, barów, sklepów i dyskotek a także różnego rodzaju imprez. Niedaleko znajduje się też ogromny Park HaYarkon nad rzeką Yarkon, gdzie można pospacerować, pobiegać a nawet popływać łódką. Można też pójść na koncert jakiejś aktualnie przebywającej w Izraelu gwiazdy.
Warto też przejść się na Bulvard Rotchild, gdzie zapoznamy się z architekturą Bauhausu. Pełno tutaj budynków tego typu. Niektóre bardzo ładne. Jest tutaj też sala podpisania deklaracji niepodległości przez Ben Guriona. Cały bulward można przejść lub przejechać na rowerze, który można wypożyczyć i oddać co kilkaset metrów.
Tel Aviv jest miastem, które nigdy nie śpi. Miastem, które wiecznie się bawi. Nie zdziwcie się więc jeśli zobaczycie o 2 rano korek zwłaszcza w czwartek lub piątek w nocy. Jest to też miasto kosmopolityczne, gdzie co roku odbywa się parada równości. Gdzie można zobaczyć ludzi wszystkich wyznań, kolorów i wszelkie ubiory od kostiumów kąpielowych po eleganckie stroje. Jest to też jedno z najdroższych miast na świecie dlatego też warto pamiętać iż pójście na obiad to wydatek rzędu ok 150 zł od osoby.
Miłych wakacji.
Tekst: Anna Szczypińska